Zielniki
Wystawa indywidualna
Centrum Sztuki Współczesnej Solvay
X - XI 2008
Zwieńczeniem moich artystycznych studiów na Wydziale Sztuki UP była wystawa kolekcji dyplomowej „Zielniki” w krakowskim Centrum Sztuki Współczesnej Solvay. Na ekspozycję złożyły się cztery wielkoformatowe obrazy akwarelowe (1000 x 150 cm) oraz mniejsze prace (150 x 60 cm).
Motywy "Zielników" zostały ujęte syntetycznie na granicy abstrakcji. Nie są to, bowiem obrazy ilustrujące konkretne rośliny, gatunki, miejsca, lecz wizje potęgi natury – jej kolorów w cieniu i ostrym świetle, żywiołów - wody i wiatru, cykli, biegów i nastrojów. Obrazy przetworzone z rzeczywistości są zapisem wrażeń i wspomnień, których źródło tkwi w obserwacji przyrody. Natura tworzy najpiękniejsze kształty, kolory i kompozycje. Ukryte w jaspisie obrazy, doskonałe rzeźby skamieniałości, reliefy na korze drzewa - są niepowtarzalnymi dziełami nie do skopiowania. Należałoby więc może nie tyle naśladować efekt, co proces kreowania. Pozwolić na odruch, impuls, doświadczanie tego, co stanowi o przypadku.
Brak jednego punktu widzenia, wielość kadrów, mnogość nakładających się na siebie fragmentów jest wynikiem subiektywnego, „niewygodnego” patrzenia - perspektywy, która nie ułatwia spojrzenia na obraz całościowo. Z ogromnego kontekstu przyrody trzeba wybierać pojedyncze fragmenty, aby móc ogarnąć całość. Wypatrzony pośród wielu innych, liść - wprawi w zachwyt i zaraz potem zostanie włożony między białe kartki zielnika. Tam zaistnieje w nowym zbiorze i narzuconym porządku, wśród dalszych wycinków przyrody.
Papier, poddany działaniu wody, naciskom pędzla, przypadkowym mięciom i targaniu, nie wraca do poprzedniego stanu i utrwala te zabiegi. Na czystą biel pada barwna plama. Rozpryskuje się, płynie wzdłuż śladu wcześniejszego wgniecenia, zasycha i już tam pozostaje. Tuż obok pojawia się kolejna kropla zbrudzona wcześniejszym kolorem, miesza się z ciemnym konturem kleksa. Różowa smuga staje się kwiatem, ciemnozielona plama – owadem, brązowa struga – pniem drzewa.
Rozważając istotę samego malarstwa, dążę do nieustannego weryfikowania medium. Akwarela nie zawsze sprzyja precyzji, nie toleruje poprawek i cyzelowania. Ponadto zawiera w sobie znaczny element przypadku. Kropla farby może przyczynić się do zaistnienia nieoczekiwanego efektu. Pofalowania na papierze nadają kierunek płynącym po nim kolorom. Przyglądam się tej pozornie niezależnej ode mnie grze barwnych cieni, pozwalam im na swobodne rozpraszanie się na płaszczyźnie. Ingerencja opiera się na przewidywaniu. Znając proces zachowania się plam, wpływam na ich układ. Decyduję o ich miejscu i znaczeniu dla całego obrazu. Ten dialog pomiędzy twórcą a obrazem nie trwa długo. Farba szybko zaschnie pozostając już tylko nieruchomym zapisem gestu.